Można na nie patrzeć, można je głaskać. Wodzić palcem po wykwintnej linii zdobień. Ale dywany z zachodniego Uzbekistanu da się również czytać, bo zdradzają wiele historii. Szczególnie w zagubionej wśród pustyń i stepów Chiwie, jednym z niewielu już miejsc w Azji Środkowej, gdzie nie przygasły kolory Jedwabnego Szlaku.
Jeden człowiek i jego nieposkromiona ambicja. Ocalić od nieistnienia sztukę, która w XX wieku przegrała walkę z polityką. Gdyby nie założone przez rosyjskiego malarza i kolekcjonera Igora Sawickiego muzeum, historię światowej awangardy do dziś czytalibyśmy bez ważnego rozdziału, a Nukus pozostałby prowincjonalnym miasteczkiem na rubieżach Uzbekistanu.